Smarowałem polskim łt-4 i działo bardzo dobrze.

Aby tłuste było. Wiadomo, że są specjalne mazidła to kulkowych do ślizgowych to szybkoobrotowych itp itd, ale to wahliwe połączenia mało obciążone. Ma być nasmarowane i czasami przeczyszczone. Dobrze, że w tych starych moturkach są właśnie kalamitki i tuleje. Wystarczy napchać smarownicą ze dwa razy do roku by wyszło szczelinami i już. Świeży smar na tulejach plus uszczelnienie przed wodą. Co dwa lata np rozebrać i umyć.

A to zależy od użytkowania. Jak co sobotę przeorujesz bagna i rowy melioracyjne to stosownie częściej trzeba się dobrać do łożysk gdyż woda najbardziej szkodzi łożyskowaniu. Rozebrałem w XLce niedawno kiwaczkę i niestety jedna śruba zespawała się z tulejką. Pewnie lata nie rozbierane, ino dobijane smaru. A czy działa kalamitka, czy idzie smar bokami to się jusery nie przejmowały.
Wybijanie śruby powodowało gięcie uchwytu w ramie- to była ta od ramy. WD i opalarka nie pomogły. Pomogła kątówka i mała tarcza. Śrubę w rolniczym dokupiłem o wytrzymałości ST 8,8, kolor czarny. Te boczne uszczelki podgumowane mocne są, nie przedarły się, trzeba jednak uważać przy cięciu. Już myślałem że będę wiercił osobny otwór na kalamitkę, bo ten mimo moczenia w czym się dało i dmuchaniu kompresorem, był zabity. Pomógł smar pod ciśnieniem ze smarownicy o nowej, szczelnej końcówce. Po wymyciu, przeczyszczeniu pilnikiem i nasmarowaniu nabiłem smaru przed skręceniem i po skręceniu zawieszki. Ma być widać jak idzie z obu uszczelniaczy smar. Wtedy jest uszczelnione fest. Kalamitki nowe kupiłem ale odłożyłem bo tak opornie szedł przez nie smar, że wolałem orydżinalne.